13 kwietnia 2015


Podróż do Ameryki Środkowej wydawała się nam w tamtych okolicznościach destynacją idealną do naszej pierwszej podróży z małym Ignasiem. I dalej myślę, że był to pomysł rewelacyjny. Było cudnie, ale pewnie niejedna matka popukałaby się w głowę i miałaby na to swoje całkiem racjonalne powody. Dlatego Ameryki Środkowej nie poleciłabym każdemu na pierwszy raz. Za to kolejne odwiedzone przez nas miejsce owszem. O-man! To moim zdaniem najlepszy kraj na pierwszą egzotyczną podróż z dzieckiem. Dla każdego, kto snuje marzenia o dalekim podróżowaniu, a ma w głowie miliony rodzicielskich lęków, które go przed tym skutecznie powstrzymują. I chciałby zorganizować sobie podróż egzotyczną i odpowiedzialną, żeby przekonać siebie / partnera, że podróżowanie z maluchem jest super pomysłem i że się da. Dlaczego Oman?

1. Autostradą do meczetu wśród minaretów? Połączenie wysokiego poziomu życia z egzotyką.
Oman jest rozwiniętym krajem. Historie o dzieciach uczących się czytać z Koranu pod drzewem kadzidłowym podczas wypasania kóz są jakąś babciną legendą dla dzisiejszych uczniów. Podobnie jak historie o pokonywaniu odległości na wielbłądzim grzbiecie po w najlepszym wypadku szutrowych drogach. Oman ma ropowo-gazową żyłę złota pod ziemią, która sułtan Qaboos skutecznie wykorzystuje od kilkudziesięciu lat do rozwoju kraju. Świetne drogi, szpitale, hotele, czystość i nieniski standard - wszystko to znajdziecie w Omanie. A przy tym wszystkim uda Wam sie jeszcze zapuścić w małe szutrowe dróżki, odwiedzić położone na uboczu wioski i spotkacie przeciekawą arabską egzotykę z wielowiekową tradycją.


Stoisko z przyprawami w hipermarkecie

Kalifornijska droga numer jeden przegrywa






2. "Pytacie czy tu bezpiecznie? Tu nie ma żadnych dzikich zwierząt!"
W Omanie przypomnieliśmy sobie jak cudownie jak podróżować po kraju, który jest bezpieczny. Oman jest ultra bezpieczny. Nauczeni doświadczeniem pytaliśmy ludzi, czy tu bezpiecznie rozbić namiot, bo my z dzieckiem, bo my problemów mieć nie chcemy. Za każdym razem widzieliśmy znaki zapytania na twarzy
- Bezpiecznie? No taaak. Przecież nie ma tu żadnych dzikich zwierząt!
- Ale nie... My o ludzi pytamy...
- O ludzi? Przecież człowiek to przyjaciel!
Dwóch dni potrzebowaliśmy, żeby przestawić myślenie i wyłączyć w mózgu jakąś tam czujkę. Aż wstyd, że mieliśmy w ogóle jakiekolwiek wątpliwości. W Omanie możesz wszystko. Spać, gdzie chcesz, zostawić aparat i komputer na kocu i pójść się całą rodziną kąpać do morza, iść w nocy przez duże miasto. Do tego nie ma wstrętnych komaruchów, muszek i wszystkich przenoszonych przez nie choróbsk. Człowiek nie śmierdzi repellentem i nie musi o nim myśleć, co dla osób będących wabikiem każdego komara w promieniu kilku kilometrów jest skarbem. Wspaniała jest ta bezpieczna błogość.

3. Herbatki? Omańczyk jest Twoim przyjacielem.
Omańczycy mają serce na dłoni. Niezliczoną liczbę razy Ignaś dostał prezent, a my zostaliśmy zaproszeni na herbatkę, przywitani uśmiechem i serdeczną rozmową. Nie jest to oczywiście latynoska wylewność. Ignaś nie lądował trzy razy dziennie na rękach innych ludzi. Ale dla przykładu jedna historia o omańskim sercu. Wyobraźcie sobie, że wypożyczacie na 4 dni samochód 4x4 i drugiego dnia psuje się Wam on ponad 300 kilometrów dalej w małej wiosce. Omańczycy mają rodziny wielkie, jakiś siostrzeniec, wujek albo bratanek żony, czy przyjaciela znajdzie się więc chyba wszędzie. I tak było w tym przypadku. Jeden telefon właściciela wypożyczalni i za 5 minut zatrzymał się koło nas brat żony, który właśnie tam mieszkał. I zaprosił nas na cały dzień do domu, oferując herbatki, posiłki wszelakie, ciekawe towarzystwo i jakże cenne rozmowy. A po 5 godzinach dojechał do nas właściciel i oddał nam na kolejne dni swojego prywatnego Landcruisera.

Gościnny obiad w omańskim domu

Tuż przed degustacją mleka z wielbłąda

Lokalne rady - porady od pakistańsko-omańskiego duetu lekarzy

4. Piekielny upał? Nie w omańskiej zimie.
Półwysep arabski kojarzył nam się zawsze z piekielnymi upałami. Upałów nie ma jednak w zimie, jest pogoda idealna. 25 stopni, suche powietrze, ciepło, nawet bardzo ciepło, ale niegorąco. W nocy natomiast przyjemne 15-18 stopni, znowu - idealne, do spania w namiocie na przykład.

5. Samochód? Dzień jazdy przez Polskę droższy niż 3 tygodnie w Omanie.
Podróż z maluchem jest najłatwiejsza, gdy ma się własny środek transportu, naszym zdaniem przynajmniej. Bo samochód daje wolność i wielką elastyczność, które umilają przemieszczanie się z dzieckiem. I znowu Oman pod tym względem jest strzałem w dziesiątkę. Wypożyczalni samochodów jest na pęczki, przez bardzo dobrą infrastrukturę drogową żadne 4x4 nie jest potrzebne, przynajmniej nie w znacznej większości miejsc. A benzyna? Podobno w porównaniu z Arabią Saudyjską drożyzna, a porównaniu z Polską jest to koszt, który zapominasz zauważać.

6. Hotel, namiot, a może couchsurfing? Do koloru do wyboru.
Oman jest rajem dla namiotowiczów. Kempowanie jest popularne i rozbić namiot można wszędzie. Wieczorem ognicho, nie dla ogrzania, lecz klimatu samego w sobie. A rano np. taki widok jak poniżej. I dziecko wybiegające z łóżka prosto na dwór, np. do piaskownicy. Czujecie tą radochę? Dla tych, którzy noclegów w namiocie nie lubią, Oman przygotował sieć hoteli. Nietanich - i to jest chyba jedyna wada tego kraju, która może istotnie przeszkadzać niektórym osobom. Zawsze jednak można skorzystać z couchsurfingu i poznać np. takich super serdecznych Hindusa - Roja i Omańczyka - Mohammeda, którzy ugościli nas w Muskacie, zabrali na lokalną walkę byków i z którymi spędziliśmy trzy przemiłe wieczory.

O poranku. Jeden z naszych najpiękniejszych noclegów w hotelu miliona gwiazdek.

A tu śniadanie przy niedogasłym ognisku.




I znowu poranek. W piżamie w piaskownicy.


7. Arabskie śniadanie i hinduski obiad, pakistańska kolacja? Zapraszamy do Omanu. 
Omańskie jedzenie to przez silne hinduskie, pakistańskie i bangladeskie wpływy ciekawy miks dla kubków smakowych. Co powiecie na śniadanie w postaci hinduskiego gulaszu z soczewicy, czyli dal, lub też naleśnika z ryżu i soczewicy z nadzieniem warzywnym z curry - masala dosa? A na kolację świeżo złowiona ryba kupiona na lokalnym targu od rybaków z hummusem i pitą? Głodna się robię na samo wspomnienie.


Na bożonarodzeniowe śniadanie masala dosa i kasza jaglana dla Ignasia


Nasze rybki się patroszą

8. Góry, pustynia, morze, kaniony, a może plac zabaw na plaży? Dla każdego coś dobrego.
Każdego dnia spotkało nas coś, dzięki czemu zasypiając, myślałam sobie: dzisiaj mieliśmy piękny dzień. I najczęściej były to widoki. Nie raz wspominaliśmy, że lubimy przestrzenie, surowe krajobrazy, skały, pustkę. I to właśnie spotkało nas w Omanie. Góry wchodzące malowniczo do morza, małe zatoczki, pustynie z wydmami po horyzont, wąwozy z basenami wyrytymi w skałach, zielone oazy palmowe na tle spalonych słońcem skał - takie obrazki widzę teraz, myśląc Oman. A w dniach, kiedy otoczenie było ładne, ale niewyjątkowe, spotykaliśmy na przykład coś takiego: plac zabaw zupełnie pośrodku niczego, na małej plaży, w zatoczce. otoczonej górami. Ignaś miał radochę ze zjeżdżalni, a my z jego śmiechu i tego co nas otaczało.

Świetny ten Oman, mówię Wam!




To się nazywa domek z widokiem, co?






Magda
Wysłano z ultrabooka Asus UX42VS