23 maja 2016


Gór będzie w tej podróży pod dostatkiem, morze by się nam też jakieś choć na chwilę przydało – myśleliśmy planując trasę. Morze Czarne. Jedyne „po drodze”, jedyne, nad którym będziemy mogli spędzić kilka dni a dzieci pobawić się. Zaczynamy więc naszą podróż od urlopu, plaży, zabawy i nic-nierobienia. Nie jest to plan optymalny, idealnie byłoby położyć się na piachu, a dzieciom wręczyć łopatki za kilka miesięcy, kiedy będziemy mieli potrzebę pobycia w jednym miejscu i odpoczynku od przemieszczania się. Idealnie jednak być nie może, zwalniamy więc tempo po europejskim tranzycie, zjeżdżamy zaraz koło Stambułu nad morze i kontynuujemy poruszanie się linią brzegową aż do Trabzonu, położonego tylko 180 km od gruzińskiej granicy.

Wielu z Was pewnie było w Turcji, a jeśli nie, na pewno macie jakiś jej wizerunek w głowie. Ja [Magda] byłam lata temu z rodzicami na wakacjach w jednym z śródziemnomorskich kurortów. Michał przejechał z rodziną głównie zachodnią i południową Turcję. I taki obraz w naszych głowach pozostał: rzesz turystów, ludzi zagadujących na bazarach po polsku, a przynajmniej po angielsku, suchych, przestrzennych gór i wysokich temperatur. O wybrzeżu Morza Czarnego wiedzieliśmy niewiele, ciekawi byliśmy jak będzie się ono różniło, od zobaczonych dotychczas fragmentów Turcji. Nie sądziliśmy, że aż tak bardzo. Oto dwie główne naszym zdaniem różnice:

(1) Zielono tu
Suche góry porośnięte kolczastą skąpą roślinnością? Nie tutaj. Wybrzeże Morza Czarnego jest najchłodniejszym w Turcji, spada tu mnóstwo deszczu, co sprzyja rozwojowi bujnej roślinności. Soczystozielone lasy, bajora z rechoczącymi całymi nocami żabami, żółwie wynurzające się z lasów i przemierzające nieświadomym tempem ruchliwe drogi, śpiew ptaków nie tylko o poranku. Tak jest tutaj.

(2)  Kurorty? Tak. Ale dla Turków
 Na czarnomorskim wybrzeżu, tak jak i na innych, są kurorty obklejone hotelami. Tętnią życiem, muzyką, knajpami, nastawione są jednak na lokalnych turystów. Przez 10 dni jazdy po tureckim wybrzeżu spotkaliśmy dwie osoby z zagranicy, dwóch Niemców na campingu, jadących właśnie do Mongolii. A nie unikaliśmy turystycznych „hitów” czarnomorskiego wybrzeża. Pojechaliśmy nawet do backpackerskiego hostelu w Trabzonie, żeby kogoś spotkać. Na pewno wpływ na to ma obecna sytuacja polityczna, ale jest to wpływ ułamkowy. Tu duży wysiłek trzeba włożyć, żeby znaleźć kogoś mówiącego po angielsku / niemiecki, tu turyści zagraniczni po prostu nie jeżdżą.

-----------
Najpiękniejszy odcinek wybrzeża - od Amasry do Sinop
Pomiędzy Amasrą a Sinopem ciągnie się jedna z najpiękniejszych tureckich nadmorskich dróg. Zielone wzgórza, czasami góry wręcz wchodzą tu do morza, gdzieniegdzie tworząc miejsce na mała rybacką osadę, albo plażę – na początku piaszczystą, dalej kamienistą. Pusto tu, lokalnie i pięknie. Plaże można mieć dla siebie, miejsc na świetny dziki camping jest mnóstwo. Jechaliśmy więc pomału przed siebie, spędzając większość każdego dnia na nadmorskich zabawach. Chłopców włosy zjaśniały, Ignaś nawiązał pierwsze znajomości z tureckimi dziećmi i mógł plaż nie opuszczać. Zdziwiony był trochę na początku dziwnym językiem, w którym mówią do niego inni, ale nie zniechęca go to do wspólnej zabawy. Nauczył się, ze skacząc przez fale krzyczy się „olej”, a za dostanego słodycza odpowiada się „teszekur”. Starszym chłopcom zjeżdżającym na zjeżdżali bramy z patyków budował, do innych dołączył na boisko, żeby w piłkę wspólnie pograć, ze swoją ręką na temblaku.

I jeszcze jedna refleksja na koniec. Szczęśliwie nam tu w Turcji bardzo. Spędziliśmy piękny rodzinny czas w drodze. Z naciskiem na rodzinny czas, bo codzienne czynności domowe i okołodzieciowe zjadają nam większość czasu. Przygotowanie posiłków, zmywanie, sprzątanie, mycie dzieci, przewijanie zajmuje nam mnóstwo godzin. Ale ile przyjemniej miksuje się zupkę dla Tymka z widokiem na rybacką wioskę albo zmywa naczynia patrząc jak Ignaś właśnie ryby kijkiem w stawie łowi. Jest dobrze.

Droga z Amasry do Sinop, jedna z rybackich wiosek




Co najmniej 3 wyszły nam takie na drogę

Przedpołudniowe plażowanie


Auta wyjeżdżają z garażu

Usztywniona ręka nie przeszkadza w pokonywaniu trudnego terenu


Jeden z naszych najpiękniejszych noclegów

Nocleg w porcie


Początki zabaw chłopaków - Ignaś uwielbia rozśmieszać Tymka


Ignaś rysuje motor na gipsie

Nasze sypialnie - kiedyś jeszcze o nich napiszemy!


Post napisaliśmy na notebooku Asus UX301L

2 komentarze :

  1. piękne to Wasze zdjęcie na kamienistej plaży Morza Czarnego- spokój,szczęście i miłość-nie trzeba mieć w życiu wszystkiego ale być dla kogoś wszystkim.j.białota

    OdpowiedzUsuń
  2. super podróż, jestem pod wielkim wrażeniem. Wybieram się tą trasą w czerwcu 2020r samotnie motocyklem, jeśli moglibyście trochę mi rozświetlić temat, bardzo chętnie wysłucham wszelkich informacji.
    Pozdrawiam Maciej Ch.

    OdpowiedzUsuń