3 marca 2014



Zachciało nam się morza, plaży i relaksu. Niejechania przed siebie, tylko pobycia w jednym miejscu, przez chwilę. Padło na wybrzeże pacyficzne w stanie Oaxaca, na mekkę surferów Puerto Escondido. Nie to, że jacyś z nas suferzy. Wyszło zupełnie przypadkiem, że poznana w szkole rodzenia para pojechała tam na dwa miesiące, z córeczką oczywiście. Niech i Ignaś ma towarzystwo!

Puerto Escondido, to takie małe, wyluzowane miasteczko, z wieloma hipisami i dużymi falami, zdaniem speców, dobrymi do surfingu. Czar ... portu urzekł niejednego. Niejeden zdecydował się więc na kupienie lub zbudowanie tam domu, stałego lub czasowego. Tak też zrobił i Jabłko, zwany Manzaną, wiele lat temu Puerto Escondido spodobało mu się na tyle, że postanowił tam zostać i otworzył szkołę serfingu. Koło Jabłka dom wybudował Jurek, na surfing i w odwiedziny do znajomych przylecieli Weronika z Wojtkiem i małą Lucynką, był jeszcze Michał z Zosią i dwie pary Polaków, spędzające urlop serfując. Niemała polska oaza w Puerto Escondido.

Świetna ta tropikalna zieleń, orzeźwiająca woda, czilałtowy klimat. Byłoby naprawdę przesuper, gdyby nie upał. Takiego żaru nie doświadczyliśmy jeszcze w tej podróży. Nie wiem ile było stopni, pewnie nie aż tak niewiadomo jak wiele, koło 30. Na słońcu był ukrop straszliwy i jeszcze ta okrutna wilgotność... Powietrze wysysało z nas resztki energii, o wyjściu nad ocean w ciągu dnia nie było mowy. Przewiew i cień - tylko o tym marzyliśmy. Dopiero koło 16, kiedy słońce zaczynało spadać za horyzont można było położyć się na piasku i mieć z tego przyjemność. Nic nam nie wyszło z początkowego planu zatrzymania się na chwilę. Pod dwóch dniach ruszyliśmy dalej, w góry, w stronę chłodu.

Ignaś w Puerto Escondido prawdziwie przyśpieszył z raczkowaniem. Czasy nieruchomości lub powolnej ruchomości przeszły do przeszłości. Na plaży, w piasku tarzał się cały, uciekał, grzebał, wyciągał muszelki, kamyczki, patyczki, śmieci i próbował, czy dobrze smakują. Plaża to jego ulubione miejsce - łączy w sobie dwa żywioły Ignasia: piach i wodę. Znudził mu się piasek, maszerował do wody, a że popołudniami tworzyła się tam spora "kałuża" wody oceanicznej, Ignaś miał wielki basen. Uderzał rączkami w wodę, pokrzykiwał, raczkował przez kałużę przezadowolony, a ma mogliśmy patrzeć się na niego bez końca.










Jednego popołudnia na plażę przyjechało dwóch panów ze skrzynkami pełnymi żółwi morskich. Maleńkich żółwi morskich. Otworzyli skrzynki, wysypali żółwie na piasek, a te jak jeden mąż poczłapały w stronę morza. Niesamowite są te instynkty w stworzeniach. Wielkie fale, ale małym żółwikom niestraszne. Chciały do wody, do swojego naturalnego środowiska. Od słowa do słowa dowiedziałam się, że na plaży obok znajduje się Campamento Tortugero. Miejsce, w którym wolontariusze opiekują się jajami składanymi przez żółwie. I że mogę ich bez problemu następnego dnia odwiedzić. Z rana zapakowałam więc zapas wody, zostawiłam Ignasia śpiącego w cieniu pod wiatrakiem i pokonując lęk przed wspinaniem, ruszyłam przez skały do żółwi. Campamento Tortugero pomógł mi odnaleźć włoski hipis, który codziennie przechodzi na plażę po drugiej stronie skał, bo tam nie ma nikogo, a on lubi opalać się nago.

W bazie żółwi pracuje dwóch - trzech wolontariuszy, którzy codziennie wieczorem chodzą po plaży w poszukiwaniu żółwi morskich wychodzących z morza, żeby złożyć jaja na plaży. Ponieważ kilka gatunków żółwi jest silnie zagrożonych, a ludzie lubią jeść bogate w zły cholesterol, ale darmowe żółwie jaja, wolontariusze zbierają jaja i przenoszą je w ogrodzony i chroniony fragment plaży. Tam zakopują i podpisują je na specjalnej drewnianej tabliczce, po czym czekają aż się wyklują. Żółwie opuszczają jaja po około 50 dniach, po następnych 3-5 dniach wychodzą na powierzchnię i wędrują do wody. Jeden żółw może złożyć nawet ponad 100 jaj, jednak przeżywalność małych żółwi jest bardzo mała, około 1%. Od początku lipca wolontariusze zebrali na plaży koło Puerto Escondido ponad 25 000 jaj! Kawał dobrej, bardzo potrzebnej roboty! świetnie było to zobaczyć, bardzo prawdziwe zółwiowe doświadczenie, teraz czekam na spotkanie z żółwiami w wodzie!



Dołki z jajkami i tabliczki z podpisami

Wykopany z dołka mały żółwik, który już opuścił jajko

Z niektórych jaj żółwie już wychodzą
Wiecej zdjęć (dominuje jeden bohater :):
Puerto Escondido


Magda

Wysłano z ultrabooka Asus UX42VS

0 komentarze :

Prześlij komentarz