
Jutro z samego rana wylatujemy do San Francisco.
Nie wiemy za wiele na temat naszej dalszej trasy. Póki co będziemy chcieli znaleźć odpowiedni samochód do podrozowania i wyregulować zegarki naturalne swoje i Ignasia - wkrótce okaże się, które z tych zadań będzie prostsze a z którym będziemy potrzebowali nieco więcej czasu. Ale to dopiero za 2 dni.
Teraz, do samego końca jesteśmy w biegu przygotowań. Niby już wyjeżdżaliśmy na wiele miesięcy, ale teraz jakby wszystko nowe.
Najprościej poszło z wizą amerykańską dla Ignasia - utrapieniem jest przeczesywanie się przez proces aplikowania z racji jego skomplikowania, czego świetnym przykładem jest konieczność formalnego wnioskowania o zwolnienie Ignasia z rozmowy z konsulem. Również mało wygodne jest to, że zamiast podjechać z dokumentami do ambasady w centrum, dokumenty trzeba złożyć w biurze TNT na dalekim i nieprzyjemnym Żeraniu. Ale jak juz się dokumenty złoży, wiza wbijana jest bardzo szybko, i to ważna na 10 lat, dwa razy dłużej niż paszport.
Wykonywaliśmy masę różnych odwiedzin u lekarzy, którzy badali każdego z nas pod kątem ewentualnych ryzyk, bo przecież każde z nas spędziło w tym roku jakiś czas w szpitalu - ja (Michał) zdecydowanie najdłuższy, ale czas robi swoje i nie ma żadnych przeciwwskazań.
Całkowicie zmieniliśmy sposób pakowania. Ponieważ na jednych plecach będziemy nosić Ignasia, bierzemy jedynie jeden plecak, zaś drugi zastępujemy walizką na kółeczkach. Jeśli się to nie sprawdzi, z pewnością damy znać by przestrzec przed kopiowaniem tego pomysłu :)
Jeśli chodzi o środek walizki, część bagażu dokupimy już na miejscu - kupno w listopadzie krótkich spodenek nie jest taki proste, a i nie bez przyczyny przecież w walizkach lecących z USA do Polski znajduje się ubrania i sprzęt fotograficzny. Na miejscu na pewno bedziemy dokupowali ciuszki dla rosnacego Ignasia. W gotowości jest tez babcia, która w swoim czasie wyśle nam pocztą mala paczke wiekszych ubranek.
Koniec końców bierzemy Ignasiowi z Polski łóżeczko turystyczne. Do tej pory Ignaś spał w naszym pokoju w tzw. koszu Mojżesza, co się świetnie sprawdzało z uwagi na lekką wiklinową konstrukcję i niewielkie wymiary. Zakładaliśmy, że w amerykańskich motelach na królewskich łóżkach będziemy brali Ignasia między siebie, a w przypadku pojedynczych łózek zawsze można je ze sobą zsuwać, ale przecież każdy z nas zna problem wlatywania w dziurę, czego chcielibyśmy uniknąć. Czy więc łóżeczko turystyczne się sprawdzi, czy też będzie tylko niepotrzebnie zjadało nam miejsce w bagażnik, przyjdzie nam ocenić po jakimś czasie.
W lepszym przygotowaniu się do drogi pomogli nam partnerzy, którym bardzo spodobał się pomysł naszej podróży.
Naszego bloga będziemy redagować na ultrabooku użyczonym przez Asus Polska (UX42VS) - cieszymy sie z szybkości działania i czasu pracy na baterii, zaś w stosunku do netbooka, z którego korzystaliśmy od czasów podróży do Ameryki Południowej, mamy ekran o dużo większej przekątnej (13cali), co powinno poskutkować przeskokiem jakościowym w zakresie materiałów wideo - zamiast wrzucać surowe pliki, chcemy je edytować jak ten, który przygotowaliśmy po Ugandzie.
Niezmiernie jesteśmy zadowoleni z propozycji Avivy, która zdecydowała się objąć nas i nasz sprzęt fotograficzny ochroną w swoim ubezpieczniu o idealniej pasującej nazwie Partner w Podróży. Jest to szczególnie istotne w kontekście tego, że chcemy mieć pewność, że w ramach problemów zdrowotnych Ignasia (lub naszych) będziemy mogli natychmiast skorzystać z możliwie najlepszej opieki medycznej dostępnej w okolicy. Oczywiście wierzymy, że nie będziemy nigdy konieczności skorzystania z tego koła ratunkowego, ale po styczniowym wypadku zdecydowanie zmieniło się moje podejście do ryzyka.
Wsparcie sprzętowe otrzymaliśmy od dwóch dodatkowych marek, z którymi Ignaś spędza czas od narodzin. Otrzymaliśmy nosidełko BabyBjorn One od polskiego importera genialnych szwedzkich produktów tej marki. Do tej pory Ignasia nosiliśmy na brzuchu w klasycznym nosidełku BabyBjorna, ale to nowe "One" ma umożliwić noszenie Ignasia w późniejszym etapie również na plecach, co przy wzrastającej wadze będzie zbawieniem. Dystrybutor BabyBjorna w Polsce ma w swojej ofercie również inne marki, m.in. Elodie Details, kilka z nich rowniez bierzemy ze soba w droge:)
Zapewnienie bezpieczeństwa z komfortem podróży zapewni nam importer Recaro, znanego niektórym ze sportowych foteli samochodowych, a innym z dziecięcych fotelików samochodowych. Ignaś otrzymał czerwono-czarny fotelik wraz z bardzo praktycznymi dodatkami - moskitierą przeciwkomarową, folią przeciwdeszczową i specjalną wkładką przeciwpotną. Z tych dodatków wcześniej nie korzystaliśmy, a nawet nie wiedzieliśmy że są w ofercie, za to korzystaliśmy z identycznego fotelika, tylko niebieskiego, pożyczonego od koleżanki.Zakładając jednak zmianę stylu karmienia i liczbę godzin, które Ignaś w swoim drugim półroczu spędzi w samochodzie, woleliśmy nie pożyczać fotelika na to przedsięwzięcie od dobrej koleżanki. Jak nowy fotelik będzie wyglądał po podróży,sami zobaczycie.
Przygotowanie do drogi obejmuje oczywiście uporządkowanie dotychczasowego trybu życia w Polsce. Motor zaparkowaliśmy u przyjaciela na Ursynowie, samochód zwieźliśmy do moich rodzinnych Kielc, zaś do naszego mieszkania na Saskiej Kępie, które właściwie nie jest nasze i nie chcieliśmy tracić możliwości mieszkania w nim dalej po powrocie, bo jesteśmy z niego zachwyceni, wprowadzi się nasz inny przyjaciel, który akurat wrócił z kilkuletniej emigracji w Paryżu.
Wszystko się więc dobrze składa i wygląda na to, że jesteśmy dobrze przygotowani do tego, by jutro rozpocząć naszą pierwszą długą podróż w większym niż dotąd składzie.
Trzymajcie kciuki za miękkie lądowanie po drugiej stronie oceanu.
Kolejny post już z podróży.
Pozdrawiam podekscytowany
Michał
Wysłano z ultrabooka Asus UX42VS