18 lutego 2014


Zanim dojechaliśmy do kolonialnych miast Meksyku przepłynęliśmy cargo promem z La Paz do Mazatlanu, po czym ruszyliśmy przez góry do serca kontynentalnego Meksyku. W górach stanów Nayarit, Sinaloa i Zacatecas spotkaliśmy naszą pierwszą meksykańską indiańską grupę etniczną – Huiczol. Indianie ci znani są między innymi z tego, że konsekwentnie przez długie lata stawiali opór kulturowo-religijnym hiszpańskim wpływom. Zachowali więc nie tylko swój język, ale i tradycje oraz animistyczne wierzenia. Jeszcze do niedawna Huiczole żyli w dużej mierze infrastrukturalnie odcięci od reszty Meksyku, w ciągu ostatnich 10-15 lat zostały jednak poprowadzone przez ich tereny asfaltowe drogi, co z jednej strony ułatwia im życie, z drugiej jednak zwiększa ekspozycję na negatywne wpływy zewnętrznego świata.

Bardzo ważny element tradycji i wierzeń Huiczoli stanowi halucynogenny kaktus Peyote. Co roku Indianie pielgrzymują 300 mil do Wirikuta w poszukiwaniu kaktusów. Zbierają ich na tyle dużo, aby wystarczyło im na wszystkie religijne uroczystości w kolejnym roku, po czym zjadają kawałki Peyote, mają wizje, a szaman nawiązuje kontakt z bogami. Właściwości kaktusa nie są znane oczywiście tylko Huiczolom. W związku z rozwojem narkoturystyki rząd Meksykański uznał Peyote za substancję dozwoloną jedynie do celów religijnych Indian Huiczol, możecie się jednak domyślać, jak to z takimi zakazami bywa.


Huiczole żyją głównie z pracy na polach tytoniowych i ze sprzedaży rękodzieła. Od kiedy łatwiejszy stał się dostęp do tej grupy etnicznej, ta druga forma zarabiania zyskała na znaczeniu. Poza plecionymi tkaninami sprzedają kolorowe, koralikowe obrazy, figurki i puzdereczka, odzwierciedlające ważne dla nich motywy. Uwielbiam szperać w takich rękodzielniczych sklepikach w różnych częściach świata, taki kolczyk noszony w zachmurzonej Warszawie od razu poprawia mi humor. U Huiczoli jednak zniechęciły mnie ceny – czegoś tak drogiego nie widziałam jeszcze nigdzie. Co się odwlecze, to nie uciecze, indiańskie tereny jeszcze przed nami!

Na promie La Paz - Mazatlan

Kontynentalny Meksyk przed nami! 
Ignaś ma swojego suchara, ale bardziej zainteresowany zawartością talerza taty :)

Wszechobecne tacos

Ignaś i jego 6 dni starszy kolega. Różnica w owłosieniu znaczna :)

Więcej zdjęć:

Magda

Wysłano z ultrabooka Asus UX42VS

3 komentarze :

  1. A już, patrząc na pierwsze zdjęcie, miałam powiedzieć, że zakupy się zaczęły ;) Ps. Pamiętaj, że Kraków też potrafi być pochmurny... Na dodatek mamy smog! :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Co Ignaś zamówił w tacos barze?

    OdpowiedzUsuń
  3. I think this is one of the most important info for me.
    And i'm glad reading your article. But want to remark on few general things, The site style is great, the articles is really nice : D.
    Good job, cheers

    my site - 1997 ford explorer transfer case rebuild kit

    OdpowiedzUsuń