Zanim dojechaliśmy do kolonialnych miast Meksyku
przepłynęliśmy cargo promem z La Paz do Mazatlanu, po czym ruszyliśmy przez
góry do serca kontynentalnego Meksyku. W górach stanów Nayarit, Sinaloa i
Zacatecas spotkaliśmy naszą pierwszą meksykańską indiańską grupę etniczną –
Huiczol. Indianie ci znani są między innymi z tego, że konsekwentnie przez
długie lata stawiali opór kulturowo-religijnym hiszpańskim wpływom. Zachowali
więc nie tylko swój język, ale i tradycje oraz animistyczne wierzenia. Jeszcze
do niedawna Huiczole żyli w dużej mierze infrastrukturalnie odcięci od reszty
Meksyku, w ciągu ostatnich 10-15 lat zostały jednak poprowadzone przez ich
tereny asfaltowe drogi, co z jednej strony ułatwia im życie, z drugiej jednak
zwiększa ekspozycję na negatywne wpływy zewnętrznego świata.
Bardzo ważny element tradycji i wierzeń Huiczoli stanowi
halucynogenny kaktus Peyote. Co roku Indianie pielgrzymują 300 mil do Wirikuta w
poszukiwaniu kaktusów. Zbierają ich na tyle dużo, aby wystarczyło im na
wszystkie religijne uroczystości w kolejnym roku, po czym zjadają kawałki
Peyote, mają wizje, a szaman nawiązuje kontakt z bogami. Właściwości kaktusa
nie są znane oczywiście tylko Huiczolom. W związku z rozwojem narkoturystyki
rząd Meksykański uznał Peyote za substancję dozwoloną jedynie do celów
religijnych Indian Huiczol, możecie się jednak domyślać, jak to z takimi
zakazami bywa.
Huiczole żyją głównie z pracy na polach tytoniowych i ze
sprzedaży rękodzieła. Od kiedy łatwiejszy stał się dostęp do tej grupy
etnicznej, ta druga forma zarabiania zyskała na znaczeniu. Poza plecionymi
tkaninami sprzedają kolorowe, koralikowe obrazy, figurki i puzdereczka,
odzwierciedlające ważne dla nich motywy. Uwielbiam szperać w takich
rękodzielniczych sklepikach w różnych częściach świata, taki kolczyk noszony w
zachmurzonej Warszawie od razu poprawia mi humor. U Huiczoli jednak zniechęciły
mnie ceny – czegoś tak drogiego nie widziałam jeszcze nigdzie. Co się odwlecze,
to nie uciecze, indiańskie tereny jeszcze przed nami!
Na promie La Paz - Mazatlan |
Kontynentalny Meksyk przed nami! |
Ignaś ma swojego suchara, ale bardziej zainteresowany zawartością talerza taty :) |
Wszechobecne tacos |
Ignaś i jego 6 dni starszy kolega. Różnica w owłosieniu znaczna :) |
Więcej zdjęć:
Magda
Wysłano z ultrabooka Asus UX42VS
A już, patrząc na pierwsze zdjęcie, miałam powiedzieć, że zakupy się zaczęły ;) Ps. Pamiętaj, że Kraków też potrafi być pochmurny... Na dodatek mamy smog! :P
OdpowiedzUsuńCo Ignaś zamówił w tacos barze?
OdpowiedzUsuńI think this is one of the most important info for me.
OdpowiedzUsuńAnd i'm glad reading your article. But want to remark on few general things, The site style is great, the articles is really nice : D.
Good job, cheers
my site - 1997 ford explorer transfer case rebuild kit