27 lipca 2016

Muzykowanie i tańczenie w miejscach publicznych jest zakazane. Ale ludzie robią swoje. [na dole wersja z dźwiękiem]

Do niedawna przekazy medialne z Iranu rysowały mało przyjemny obraz kraju. Rządy ajatollahów, szalony Ahmadinejad, niepohamowane zapędy atomowe, sankcje gospodarcze, wypowiedzi irańskich wojskowych o możliwości zdmuchnięcia państwa Izrael w przeciągu 8 minut z powierzchni ziemi itp. W ostatnim czasie przekaz złagodniał, niemniej wydaje mi się, że w świadomości ludzi, Iran jest ciągle groźnym krajem, z szaleńcami u władzy, na których uważać trzeba i którzy obywatelom wolność zabrali. Faktycznie, Iran pozostaje republiką islamską od 1979 roku, a rządy szariatu nakładają na codzienne życie ludzi sporo nakazów i ograniczeń. Kobiety muszą nosić chustki na głowach, bluzki do pół uda, zakrywać ręce i nogi. Kobietom nie wolno grać w bilard bo pozycja przyjmowana przy grze jest za bardzo wyzywająca. Facebook i Youtube nie działają, rząd kontroluje internet, w ramadanie restauracje są pozamykane, telewizja satelitarna jest zabroniona, nie wolno tańczyć i muzykować w miejscach publicznych, nie wolno przyjmować w domach zagranicznych gości, o zakupie napojów alkoholowych w kraju możesz zapomnieć itd. itp. Można by tak długo. A jak to jest w rzeczywistości z tym zniewoleniem i brakiem wolności w Iranie?

Tamte czasy

Młodzi ludzie znają tamte czasy tylko ze zdjęć i opowieści rodziców.

- Moi rodzice mówią, że kiedyś żyło się lepiej. Kawiarnie były pootwierane wieczorami, działały kluby z muzyką, gdzie można było iść potańczyć. - słyszymy od jednej ze spotkanych osób.

W jednym z domów, rodzice wyciągają album ze zdjęciami. Nie możemy uwierzyć własnym oczom. Widzimy na nich piękną kobietę, w zwiewnych, prześlicznych sukienkach, z rozwianymi, długimi włosami na tle pustynnego krajobrazu. A obok niej przystojnego mężczyznę, ubranego trochę jak na teledysku Y.M.C.A. Na kolejnych zdjęciach znowu piękna pani, tym razem w ciąży, w sukience lekko podkreślającej zaokrąglony brzuch. Wyglądają zupełnie jak ludzie z Europy, w tamtych czasach. A dookoła nich... Samochody i ulice tak niewiele różniące się od tego, co widzimy teraz. Tak jakby sankcje i odizolowanie trochę zahibernowały tą irańską rzeczywistość. W opowieściach słyszymy sentyment i tęsknotę. Nie zawsze, to oczywiste. Są ludzie, którzy system popierają. Jednak przez to, że w farsi nie rozmawiamy, mamy kontakt tylko z tymi, którzy są wykształceni. A ci w dużej większości stare czasy wspominają z dużą tęsknotą.

Dualizm świata

Skoro ajatollahowie rządzą krajem od prawie 40 lat domyślać się możecie, że ludzie oswoili się z tą sytuacją i nauczyli się z nią żyć. Znają granice, wiedzą na co pozwolić sobie mogą, a czego lepiej nie pokazywać. Iran dzisiaj ma dwie twarze. Jedną oficjalną, którą widzimy na ulicach. Najważniejszą tam zasadą jest niewyróżnianie się, coby nie skupiać na sobie uwagi tłumu. A drugą – prywatną, domową, która często nijak się nie ma do tego, co w miejscach publicznych. I tak dla przykładu. Telewizja satelitarna jest zakazana. Ale wszędzie na domach widzimy talerze. A w telewizji dostępne są telenowele irańskie kręcone w Turcji czy BBC w farsi. Nikt tam o hijabach nie słyszał, a i klatę Ronaldo pewnie pokazali po karnym strzelonym w finale Ligi Mistrzów. My ten karny widzieliśmy w telewizji irańskiej, która transmituje wszystko z należytym opóźnieniem. Czas na wycięcie ujęcia z gołą klatą być musi. Albo spójrzmy na sytuację z alkoholem. W sklepach piw do koloru do wyboru. Wielo- i jednoowocowe lub też klasyczne, wszystkie oczywiście bezalkoholowe. Kubki smakowe próbują się jednak w ich smaku doszukać tego co zapamiętały pod hasłem piwo i doszukać się nie mogą. A w domach? Tu alkohol jest. Pewnie, że nie we wszystkich. Ale piliśmy w Iranie i wódkę i piwo alkoholowe i wino. Część alkoholu z przemytu, część domowej roboty. A i imprezy ludzie organizują, czasami w domach, a czasami w krzakach, poza miastem.

Jedno z takich miejsc poznaliśmy.

- Czy znasz jakieś miejsce, w którym moglibyśmy posiedzieć przy strumyku? Tak wiesz, żebyśmy my mogli w cieniu pogadać a Ignaś potaplać się w wodzie? - zapytaliśmy naszego hosta. Trochę bez większych nadziei, w końcu zadajemy to pytanie na pustyni.
- Pewnie jest takie jedno miejsce w okolicy. Ale dzisiaj będzie bardzo zatłoczone – odpowiedział   
- Zatłoczone? Przecież jest ramadan i ludzie nie piknikują!
- Tam ludzie piknikują, niezależnie od ramadanu.

To tym bardziej chcemy tam pojechać. Nie widzieliśmy żadnych piknikujących ludzi w trakcie ramadanu. I rzeczywiście, jak rzekł nasz znajomy, tak było. Strumyk obsadzony był ludźmi dookoła, wszyscy z koszami piknikowymi, butlami gazowymi, kocami, kalyanami (czyli fajkami wodnymi). Jedna wielka fiesta. Tam ktoś spaceruje i śpiewa na cały głos, tam ludzie z psami biegają. No właśnie, z psami.

- Wiesz co, właśnie sobie uświadomiliśmy, że to pierwsze miejsce w Iranie, w którymi widzimy ludzi z psami – mówimy – Dlaczego ludzie w Iranie nie mają psów?
- Mają! Tylko niedawno rząd zakazał wyprowadzania psów w miejscach publicznych, można je trzymać tylko w domach. Ale to miejsce rządzi się swoimi prawami.

W tym miejscu spotykamy kawiarnie otwarte i lody można kupić, tu rośnie marihuana, a kobietom w knajpach chustki spadają z głowy i nikt się nie spieszy, żeby je poprawić. I to też jest Iran, jego druga twarz.

- Ale jak to możliwe, że policja tu nie wpadnie i porządku nie zrobi? - pytamy
- To proste, mieszkańcy miejscowości by ich nie wpuścili.

Przyzwyczajenie a szczęście

Ludzie się przyzwyczaili, ale czy są w tym wszystkim szczęśliwi? Jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie oczywiście nie ma. Jak to ze szczęściem. Irańczycy są bardzo dumnym narodem, kochającym swój kraj, więc wielu zaakceptowało rzeczywistość taką jaka jest. I choć nie wszystko im się podoba, to jest ich kraj, ich miejsce na ziemi. Wiele młodych ludzi, myśli jednak o wyjeździe.

- Myślę, ze pomiędzy 50% a 70% młodych osób chciałoby opuścić Iran – usłyszeliśmy od jednej z poznanych osób. - Ludzie młodzi nie mają tu żadnych rozrywek. Co możesz robić wieczorami? Możesz wrócić do domu i surfować w necie. Ale net jest taki wolny, że nie sprawia to żadnej radości. Więc najlepiej spędzać czas na nauce lub pracy.

Tylko jedno chcieć, a drugie móc. Paszport irański wjazdu do wielu krajów, szczególnie tych „pożądanych”, nie ułatwia. Najłatwiej wyemigrować starając się o zagraniczne uniwersytety i stypendia. Różne scenariusze słyszeliśmy. Poznaliśmy ludzi, którzy wiele lat wykładali na uniwersytecie w Iranie, żeby za kilka miesięcy zacząć studia doktoranckie od nowa, z tym, że w Australii. Poznaliśmy ludzi, którzy po magisterce pracują dużo, żeby zaoszczędzić, a zaoszczędzone pieniądze wydać na doktorat w Europie, Stanach lub Australii. Poznaliśmy też takich, którzy edukację irańską na licencjacie kończą z nastawieniem na kontynuację edukacji zagranicą. Oczywiście, że nie tylko ograniczona wolność sprawia, że ludzie chcą uciec. Znaczenie ma też chociażby duże bezrobocie wśród młodych ludzi, sięgające 25%. I fakt, że wiele wykształconych osób nie podejmuje pracy w zawodzie tylko zajmuje się czymkolwiek. Choć i to jest po części powiązane z tematem wolności i republiki islamskiej – nałożone na Iran sankcje mocno wpłynęły na sytuację gospodarczą w kraju.

Miejsce dla ludzkiego sumienia

Nadmierne regulowanie rzeczywistości i niepozostawianie miejsca ludzkiemu sumieniu rodzi dużo nienormalności. Przykładów możemy tu podawać wiele. Mechanicy zaprosili Micha na porno grupę whatsappową, nagość zabroniona jest dużo bardziej nęcąca niż ta dozwolona i dostępna. Młodzi ludzie chcą uciekać z kraju, a i na religijność społeczeństwa przymus efekt przynosi odwrotny.

- Kiedyś ludzie byli bardziej wierzący – słyszeliśmy – Bo nikt ich do tego nie zmuszał.

Kiedyś w ramadanie większość knajp też była zamknięta. Z szacunku i potrzeby serca, a nie z nakazu.  Ileż naturalniej musiało to wtedy wyglądać? I ile szczęśliwiej musiało się żyć większej różnorodności ludzi?


W tym lasku nawet w ramadanie ludzie piknikują






Post napisaliśmy na notebooku Asus UX301L

0 komentarze :

Prześlij komentarz